Przemyślenia, opinie i obserwacje z perspektywy żony lekarza. Innymi słowy: pacjentka, lekarz i ich dzieci pod jednym dachem.
piątek, 28 lutego 2014
Rezydentura, czyli coś się kończy - coś się zaczyna
Dłuuugo mnie (a właściwie nas) nie było, bo sporo się działo. W pracy spektakle, koncerty - koncerty, spektakle, w domu H. i kot (ostatnio głównie on), a poza pracą wniosek i klub. A u M. podejmowanie życiowych decyzji i zmiany, zmiany, zmiany. Panie i Panowie - M. już nie pracuje w szpitalu!
niedziela, 2 lutego 2014
Noc bez księżyca, czyli coś na dobranoc
Jest taka lektura, która towarzyszy nam codziennie. Polecona przez panią bibliotekarkę, wypożyczona i od tego czasu zaczytana prawie na śmierć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)