Rodzicu! Czy twój przedszkolak wstaje codziennie rano ze zrozpaczoną miną i pyta z nadzieją w głosie: "Czy dziś jest sobota i nie muszę iść do przedszkola?". A ty, wyrodny, ciągniesz go na siłę do tej jaskini lwa? A może wręcz przeciwnie - jesteś tak przewrażliwiony, że nie posyłasz dzieciaka do przedszkola, bo panicznie boisz się, żeby znów nie zachorował? Tymczasem twoje dziecko codziennie rysuje swoją grupę na czele z ukochaną panią i pyta: "Kiedy pójdę do przedszkola?".
Rodzicu! Nie martw się! Dla wszystkich mam wspaniałą wiadomość!
Przyszła wiosna!!! Tak, tak, po długiej i bezśnieżnej zimie, o której w naszym domu zwykło się mawiać "szara, bura i ponura", nastał ten wspaniały czas. Gdy za oknem świeci słońce, słychać wesoło ćwierkające ptaki, czyż nie łatwiej będzie się wybrać do przedszkola? Gdy wreszcie zrobi się cieplej, czyż nie odejdą w zapomnienie wszystkie katary, gorączki i pokasływania? A jak najlepiej przywitać z dzieckiem tę nową porę roku? Oczywiście na świeżym powietrzu! Ale gdy tego chwilowo brak, z pomocą przyjdzie książka, która wprowadzi was w wiosenny, a nawet letni, nastrój.
Całkiem niedawno udało mi się zamówić w Wydawnictwie Zakamarki (dzięki AE że o mnie pomyślałaś!) całkiem pokaźny stosik książek dla dzieci. Wśród nich "Słoneczne jajo" Elsy Beskow.
Wydawcy tak opisują tę pozycję:
"Pewnego dnia w środku lasu córka elfów znajduje coś dużego, złocistego i okrągłego. Po dokładnych oględzinach stwierdza, że musi to być jajo zniesione przez słońce! Wkrótce ona i jej leśni przyjaciele poznają prawdę, a córka elfów przeżyje największą przygodę swojego życia."
Książka jest znakomitą okazją do tego, by porozmawiać z dziećmi o zmieniających się porach roku. W zajmujący sposób pokazana jest także leśna przyroda - rośliny, zwierzęta i fantastyczne stworki zamieszkujące puszczę. Nie tylko wspomniana w opisie elfka, ale także na przykład jej psotny przyjaciel - Szyszka - do którego mam z pewnych względów duży sentyment. Nie chcąc za wiele ujawniać z fabuły książeczki, napiszę tylko, że główna bohaterka postanawia w pewnym momencie... wyemigrować w cieplejsze rejony świata. "Lecz choć córce elfów dobrze jest w słonecznym kraju, codziennie zwraca się do słońca i mówi: Kochane słoneczko, zacznij wreszcie świecić w moim lesie, żeby szybko przyszła tam wiosna!" I razem z jej nadejściem, elfka wraca w swoje rodzinne strony, gdzie z utęsknieniem oczekują jej wszyscy mieszkańcy lasu.
O autorce "Słonecznego jaja" na stronie Wydawnictwa możemy dowiedzieć się że:
"Elsa Beskow (1874-1953) napisała i zilustrowała ponad trzydzieści książek dla dzieci. Wiele z nich stało się klasyką gatunku i wznawianych jest z powodzeniem do dziś, choć od ich pierwszego wydania minęło nierzadko sto lat. Elsa Beskow oczarowuje czytelnika niezwykłym wyczuciem przyrody, prowadzi go przez baśniowe światy skandynawskich lasów, jednocześnie nie stroniąc od realizmu."
I rzeczywiście rysunki pisarki wprowadzają w inny, trochę nostalgiczny, "retro" nastrój. Mam wrażenie, że dziś się już tak książek dla dzieci nie ilustruje, a szkoda. Ilość rysunków jest równoważna z tekstem, co jest istotne dla dzieci, które są jeszcze za małe, by nie nudzić się przy dłuższych ustępach.
Na koniec uczciwie trzeba przyznać, że wiosna w Polsce ma też swoją ciemną stronę. Nazywa się przedwiośnie. Słońce bezlitośnie obnaża brudne szyby i pajęczyny ukryte po kątach. Jeśli mieszkasz w mieście, to z obrzydzeniem wymijasz psie kupy i inne śmieci wyłaniające się z resztek śniegu. A jeśli przyszło ci mieszkać na wsi, to wychodzisz do ogrodu zastanawiając się od czego zacząć wiosenne porządki, bo nie wiesz w co najpierw ręce włożyć.
Ale to tylko chwilowe i już za chwilę wszyscy będziemy mogli zaśpiewać: "Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!