piątek, 6 lutego 2015

Beka z mamusiek, czyli czego dowiedziałam się od innych mam

W sieci trwa polowanie na czarownice - o przepraszam - na mamuśki, których jak wiecie sama nie trawię (mamuśka to stan umysłu). Jego skrajnym wyrazem jest fanpage na Facebooku "Beka z mamuś na forach", który czytałam najpierw z socjologicznym zaciekawieniem, potem z rozbawieniem, a na końcu z przerażeniem, że taka ciemnota w narodzie.

Tymczasem ja bardzo chętnie radzę się innych mam i ze smutkiem obserwuję, jak dyskusje przenoszą się do Internetu, a w "realu" nie ma czasu na spotkania i w konsekwencji następuje rozpad prawdziwych więzi. Lubię znać zdanie innych matek, podczytuję blogi rodzicielskie, rzadko bo rzadko, ale zdarzyło mi się też zajrzeć na jakieś forum. Ale wszystkie informacje konsultuję - z rodzicami, teściami, mężem, lekarzami - a przede wszystkim przepuszczam przez swój mały rozumek i staram się decydować rozsądnie, co nie znaczy, że nie popełniałam, nie popełniam i nie będę popełniać błędów.  

Oto 3 przykładowe rzeczy, których dowiedziałam się od innych mam (i jestem im za to wdzięczna):

1. Od Ewy dowiedziałam się, że przewożenie dzieci tyłem do kierunku jazdy jest bezpieczniejsze niż przodem. 


2. Od Ani dowiedziałam się, że nie nosimy dzieci w wisiadle, tylko w nosidle i nigdy nie nosimy ich przodem do świata.

Źródło

3. Od Anny (nie ma linku, bo blog już nie istnieje) dowiedziałam się o istnieniu obuwia dla dzieci typu "paputki". 
Źródło
Oczywiście mam świadomość, że to wszystko produkty, za które odpowiedzialni są producenci, za którymi stoi sztab specjalistów od sprzedaży i że za jakiś czas coś może się zmienić, tzn. zostaną wymyślone lepsze, zdrowsze i bezpieczniejsze artykuły. 

Chodzi mi tylko o to, że... warto rozmawiać. Mamusie, wspierajcie się!

4 komentarze:

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!