Będąc z ciąży na wieść o tym, że noszę w brzuchu dziewczynkę, usłyszałam coś w stylu: "Fajnie fajnie, ale chłopak jeszcze musi być." Powiedziały mi to dwie różne osoby: w innym wieku, z różnymi doświadczeniami i wykształceniem. Tak się złożyło, że łączyło ich tylko to, iż obaj byli ojcami synów i na moje oko wyznawali totalny patriarchat.
Ja się pytam: O CO CHO?! Żyjemy w Chinach, czy co? I jeszcze te gadki o przedłużeniu rodu (arystokracja to, czy szlachta może?), kontynuacji nazwiska (tak jakby kobiety nie mogły zostawać przy swoim nazwisku panieńskim), wyższości mężczyzn nad kobietami... A już zupełnie powalają mnie przekazywane sobie z ust do ust "pewne" metody na spłodzenie potomka płci męskiej. Ludzie, litości!
Jak to dobrze, że M. nie ma kompleksów i mimo tego, że nie zbudował domu, nie posadził drzewa (tuje się chyba nie liczą, co?), ani nie spłodził syna, czuje się prawdziwym mężczyzną.
Od czego zależy płeć z punktu wiedzenia medycyny, a dokładniej genetyki? W skrócie od tego, który plemnik zdoła wniknąć do komórki jajowej - niosący chromosom Y (poczyna się chłopiec), czy ten niosący chromosom X (dziewczynka). Dla jednych czysta biologia i chemia, dla innych przypadek, jeszcze inni będą wierzyć w moc sprawczą siły wyższej.
Jak to dobrze, że M. nie ma kompleksów i mimo tego, że nie zbudował domu, nie posadził drzewa (tuje się chyba nie liczą, co?), ani nie spłodził syna, czuje się prawdziwym mężczyzną.
Od czego zależy płeć z punktu wiedzenia medycyny, a dokładniej genetyki? W skrócie od tego, który plemnik zdoła wniknąć do komórki jajowej - niosący chromosom Y (poczyna się chłopiec), czy ten niosący chromosom X (dziewczynka). Dla jednych czysta biologia i chemia, dla innych przypadek, jeszcze inni będą wierzyć w moc sprawczą siły wyższej.
Jakiś czas temu napisałam gdzieś, że fajnie mieć dziewczynkę. Ale nie muszę mieć chłopczyka, żeby wiedzieć, że tak samo fajnie mieć synka, jak i córkę. To dla mnie oczywiste, jasne, naturalne.
I tak sobie ostatnio myślę, że o tym, która płeć jest lepsza od drugiej mogą dyskutować tylko osoby, które:
1. nie mają własnych dzieci
2. mają dzieci, ale nigdy nie drżały o ich zdrowie i życie
3. mają, drżały, ale są po prostu ...
Wiem, że powiedzenie "nieważne co, byleby było zdrowe" jest wyjątkowo zgrane, ale przecież jednocześnie takie trafne. Bo kiedy wspominam o tym, co H. kiedyś przeszła i myślę o tym, co teraz przechodzi malutki N., to utwierdzam się tylko w przekonaniu, że te rozważania o płci są bzdurne! To cudowne, że jesteśmy tacy RÓŻNI I RÓWNI!
I tak sobie ostatnio myślę, że o tym, która płeć jest lepsza od drugiej mogą dyskutować tylko osoby, które:
1. nie mają własnych dzieci
2. mają dzieci, ale nigdy nie drżały o ich zdrowie i życie
3. mają, drżały, ale są po prostu ...
Wiem, że powiedzenie "nieważne co, byleby było zdrowe" jest wyjątkowo zgrane, ale przecież jednocześnie takie trafne. Bo kiedy wspominam o tym, co H. kiedyś przeszła i myślę o tym, co teraz przechodzi malutki N., to utwierdzam się tylko w przekonaniu, że te rozważania o płci są bzdurne! To cudowne, że jesteśmy tacy RÓŻNI I RÓWNI!
PS Grzecznie więc proszę - jeśli będę w drugiej ciąży - darujcie sobie hasło: "No. To teraz do pary musi być chłopak!"
Zainteresowanych tematem odsyłam do bloga Piegowatej Ewy o TU trzeba kliknąć. Mój post został nazwany "cudownym", więc muszę, po prostu muszę, zamieścić tu odnośnik do tego tekstu;)
Zainteresowanych tematem odsyłam do bloga Piegowatej Ewy o TU trzeba kliknąć. Mój post został nazwany "cudownym", więc muszę, po prostu muszę, zamieścić tu odnośnik do tego tekstu;)