poniedziałek, 31 grudnia 2012

Dlaczego chcę pisać, czyli jestę blogerę


Choć gdzieś w pamięci tłuką mi się słowa Jerzego Pilcha o grafomanach, którzy nie mają nic do powiedzenia, a publikują, to jednak zdecydowałam się na pisanie.

W takim razie - po co?

Po pierwsze dlatego, że odkąd znamy się z M.  reprezentujemy dwie strony barykady - pacjenta i lekarza - co rodzi czasem śmieszne, a czasem straszne sytuacje. I taki słodko-gorzki, ale prawdziwy ma być ten blog. Niektórzy mówią mi: "ty to masz się fajnie, masz męża lekarza", a ja zawsze odpowiadam, że szewc bez butów chodzi... A M. dodaje, że najgorzej się leczy swoją rodzinę.

Po drugie dlatego, że wielu moich przyjaciół, znajomych, a także członków rodziny pyta mnie o różne sprawy związane z medycyną, licząc na to, że jako "doktorowa" (nienawidzę tego określenia, ale o tym może innym razem) będę im umiała niejedno wyjaśnić. Tymczasem ja często nie potrafię im pomóc, a jest parę spraw, które warto by poruszyć. Mam nadzieję, że to będzie odpowiednie miejsce.

Po trzecie dlatego, że chwilowo przebywam na urlopie macierzyńskim,  a już niedługo na wychowawczym i czasem po prostu muszę się oderwać od zmieniania pieluch. Macierzyństwo dało i daje mi o wiele więcej satysfakcji niż przypuszczałam, ale chcę dać upust kłębiącym się w mojej głowie myślom i liczę na odpowiedź trochę bardziej wyrafinowaną niż "gugu" i "gaga".

Blogowanie to nie nowość dla mnie, niektórzy z was może pamiętają moją relację z pobytu w Stanach Zjednoczonych w 2007 roku. Tak, to była Alice in Wonderland oczami Cheshire Cat... Blog niestety przepadł w cyberprzestrzeni Onetu, ale pisanie sprawiało mi ogromną przyjemność i chcę do tego uczucia wrócić. 

Liczę na wasz odzew, komentarze, słowa otuchy, ale i polemiki, wytykanie błędów (w tym językowych), konstruktywną krytykę.

Dziś ostatni dzień 2012 roku - sylwester, który spędzam sama przed komputerem, bo M. ma dyżur. W 2013 życzę sobie lekkiego pióra, bo tematów mi na pewno nie zabraknie, a wam ... jak najmniej kontaktów ze służbą zdrowia!



Dziękuję G. za pomoc w odnalezieniu się na Bloggerze:* 

Tytuł bloga nawiązuje oczywiście do skeczy "Z pamiętnika młodej lekarki" w wykonaniu Ewy Szumańskiej, które można od wielu lat usłyszeć na antenie radiowej Trójki.

sobota, 29 grudnia 2012

O nas, czyli kto jest kim




A. - kulturoznawczyni. Pracuje jako specjalista (który zna się na wszystkim, ale na niczym dokładnie) w Domu Kultury. Chwilowo House Manager/Baby Assistant w firmie Family. Humanistka. Optymistka. Idealistka, wierzy w ludzi. Rozdarta pomiędzy Desperate, a The Perfect Housewife. Wierzy w zdrowy rozsądek i dystans. Stosuje samokrytycyzm, ale jest przewrażliwiona na swoim punkcie.




M. - lekarz w trakcie specjalizacji. Pracuje w szpitalu, poradni,  sporo dyżuruje. W domu bywa - czasami. Pan na włościach, domowy perfekcjonista. Umysł ścisły. Pesymista. Uważa, że ludzie kłamią, szczególnie pacjenci. Skupiony na zapewnieniu rodzinie wysokiego standardu życia. Z wyglądu niedostępny, zyskuje przy bliższym poznaniu. 



H. - najnowszy nabytek w rodzinie. Zwana Księżniczką Anastazją (dla przyjaciół Stacy) i Lwicą z Ligoty. Głośna. Cudna. Ciekawska. Codziennie uczy się czegoś nowego, zadziwiając i zachwycając rodziców. Na razie dokładnie nie wiadomo, co z niej wyrośnie. 


E. - kot rasy Russian Blue. Zdetronizowany pupil. Z królewską godnością znosi odstawienie na boczny tor. Towarzyszy swoim podwładnym (czyli A.M.H.) przy każdej, nawet najintymniejszej czynności. Raczej opanowany, ale od czasu do czasu dostaje kotolca (koci odpowiednik - pardon - pierdolca). Gdy nie goni za szeleszczącym papierkiem, zwykle zajmuje się tym, czym wszystkie koty w wolnym czasie, czyli obmyśla plan pozwalający na zawładnięcie światem. 
Pochodzi z hodowli Grey Sky*PL www.greysky.pl