niedziela, 25 maja 2014

Co czyta lekarz, co czyta żona lekarza, czyli o specjalizacji

Podobnie jak nasz wygląd, przekonania, wykonywane zawody i charaktery, mnie i mojego męża różnią także upodobania książkowe.

Ja czytam dużo i namiętnie. Nie delektuję się książkami - pochłaniam je. Czasem czytam co popadnie, ale ma to swoje plusy - często trafia się coś zaskakującego, czego normalnie nie wzięłabym ze sklepowej półki. Jako wykształcony kulturoznawca, w dodatku ze specjalizacją "kultura literacka" na dyplomie, powinnam chyba czytać książki znane tylko bardzo wąskiej grupie ludzi - tymczasem moje gusta lekturowe określiłabym mianem może nie popularnych, ale dość przewidywalnych. Czytanie mnie relaksuje, ale ma mnie również pobudzać intelektualnie.

Bardzo lubię polskich autorów - o moim nieprzemijającym uwielbieniu do Jerzego Pilcha pisałam już tu nie raz.  Na mojej półce w biblioteczce stoją także Jacek Dehnel, Paweł Huelle, Sławomir Shuty, Michał Witkowski i ostatnio Marek Krajewski. Z klasyków bardzo sobie cenię George'a Orwella, Isaaca B. Singera i Aldousa Huxley'a. To oczywiście jakiś fragment moich zasobów, ale za to wycinek znaczący. Staram się stale powiększać zbiory, ale sporo korzystam też z biblioteki.

M. podchodzi do czytania bardziej pragmatycznie. Książki mają służyć rozrywce, dlatego w jego części biblioteki zdarzają się autorzy, których ja bym do koszyka nie wrzuciła (np. Dan Brown, Daniel Silva czy Kathy Reichs - autorka serii "Kości". Przy okazji: ktoś jeszcze oprócz nas pasjami oglądał ten serial?). Ale są też pisarze, których dzieła "podkradam" - jak Andrzej Sapkowski czy Łukasz Orbitowski.

M. zgromadził również sporo beletrystyki związanej z medycyną np. książki Jurgena Thorwalda czy Andrzeja Szczeklika. Kupiłam mu na ostatnie urodziny powieść, która według recenzji miała łączyć wątki medyczne z sensacją. Z przykrością muszę stwierdzić, że M. po odnalezieniu w niej pierwszej nieścisłości medycznej, zirytowany cisnął książkę w najciemniejszy kąt i już chyba do niej nie wrócił, więc przez litość nie będę wspominała jej tytułu. 

Niestety ostatnio M. jest zmuszony porzucić wszelkie wieczorne rozrywki lekturowe na rzecz tête-à-tête z 2560-stronicową (sic!) Interną Szczeklika... Przy niej nawet moja najgrubsza ostatnio powieść (639 stron) "Obfite piersi, pełne biodra" Mo Yana wygląda jak proca przy armacie. Przy okazji polecam tę lekturę autorstwa laureata literackiej Nagrody Nobla - jest to wciągająca opowieść o ogarniętym obsesją kobiecych piersi (a wszystko wzięło się z długiego karmienia, ech...) mężczyźnie na tle bardzo burzliwych przemian XX wieku w Chinach.

Widzę jak M. się męczy: przychodzi z pracy o 18.00, pomaga mi przy kolacji, kąpaniu i usypianiu H., potem stara się ogarnąć dom po naszych harcach. Pewnie marzy o dobrym filmie, meczu, książce, a musi się zamknąć w pokoju z opasłym tomiszczem. Bo choć większość z nas myśli o wakacjach, to M. musi już myśleć co będzie po nich - jesienią egzamin specjalizacyjny...

I niech was nie zwiedzie podobna objętość obydwu książek - moja wydrukowana jest na porządnym, grubym papierze - tymczasem mojego męża na cieniutkich, przypominających papierki lakmusowe, karteczkach. 




8 komentarzy:

  1. Ala ostrzegam, że będę pożyczać...duuuużżżooooo!! :) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszszsz bardzo, uważam że książki powinny być zaczytane na śmierć, a nie leżeć i pięknie wyglądać na półce!
      A.

      Usuń
  2. Witam :). Też jestem żona lekarza. Mój też się teraz dużo uczy bo we wrześniu egzamin specjalizacyjny( chociaż powinien więcej, ale czasami już nie ma siły. Powiedz mi jak Twój wytrzymuje to i nie ma problemu żeby rano wstać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojecia jak to robi: pracuje w dwoch poradniach, dyzuruje, pomaga w domu, a potem sie jeszcze uczy. Czasami sie zastanawiam skad czerpie sily... Moze swiadomosc tego, jakie to wazne wydarzenie tak go mobilizuje?
      Pozdrawiam i trzymam kciuki za was!
      A.

      Usuń
  3. Egzamin specjalizacyjny rzeczywiście wymaga olbrzymiej ilości nauki. Wiem coś o tym, bo moja specjalizacja również się z bliża. Egzamin mam zaplanowany na wrzesień, ale jestem dobrej myśli. Pozdrawiam i powodzenia dla męża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, również pozdrawiamy i trzymamy kciuki! :)
      A.

      Usuń
  4. Na szczęście, egzamin specjalizacyjny to już (prawie) ostatnia prosta :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ale stres jest duży... :/
      Bardzo dziękuję za życzenia, przekażę M.
      Pozdrawiam!
      A.

      Usuń

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!