czwartek, 21 marca 2013

Ciąża a kot, czyli marcowe tematy

"W marcu jak w garncu" i za oknem albo śnieżna zadymka, albo rzęsisty deszcz, ale od dziś oficjalnie kalendarzowa wiosna! Musi zrobić się cieplej. Już za chwilę spod zimowych ubrań wyłonią się ciążowe brzuszki, a koty rozpoczną swoje amory. 

W moim domu zawsze było pełno zwierząt, w końcu mieszkałam "na wiosce" (psykotychomikiświnkimorskiepapużkirybkiłonieisłasicebaranypchłykrólikikuryuff). Natomiast M. to raczej blokers, którego przygoda z domowymi pupilami zaczęła i skończyła się na chomiku. Nie muszę chyba dodawać, że skończyła się tragicznie - oczywiście dla chomika.

Kiedy więc po 12 latach namawiania M. w naszym domu wreszcie pojawił się kot, wiele osób pytało ze zdziwieniem, czy w przyszłości chcę mieć dziecko, tak jakby jedno wykluczało drugie. Cóż, niektórzy myślą, że koty to samo złooo ... 


"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: 
miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
                                                                        Oscar Wilde



Kiedy zaszłam w ciążę, szukałam wiarygodnego źródła informacji o postępowaniu z kotem. I znalazłam odcinek "Zwierzowca", w którym dr weterynarii Dorota Sumińska w prosty i rozsądny sposób tłumaczy: "Panuje powszechna opinia, że kobiety spodziewające się dziecka nie powinny kontaktować się z kotami z powodu ryzyka zachorowania na toksoplazmozę. Tymczasem zarażenie się toksoplazmozą od kota graniczy z cudem".  

Klikając w link zobaczycie cały odcinek, z którego
dowiecie się wszystkiego o tej pierwotniaczej chorobie, 
a także o sposobach unikania zarażenia:

Bogatsza w tę wiedzę w trakcie ciąży:
- unikałam jedzenia i dotykania surowego lub niedogotowanego mięsa (mięso do obróbki przygotowywał M.)
- jak zwykle przed konsumpcją myłam owoce i warzywa
- nie piłam nieprzegotowanej (surowej, z niewiadomego źródła) wody
- dokładnie myłam przybory kuchenne 
- często myłam ręce (o tym, jakie to ważne pisałam już tu)
- nie grzebałam w ogródku bez rękawiczek (uwaga też na piaskownice, w których koty czasem załatwiają swoje potrzeby!)
- na wszelki wypadek nie czyściłam kuwety z kocich odchodów (biedny M., wszystko spadło na niego)
- E. nie dostawał surowego mięsa do jedzenia (dostaje saszetki i suchą karmę, więc nie było problemu)
- już na pierwszej wizycie poinformowałam swojego ginekologa, że mam kota - lekarz zlecił więc badanie w kierunku toksoplazmozy (toxoplazma IgG ilościowo - pozwala stwierdzić, czy chorowało się w przeszłości i toxoplazma IgM ilościowo - daje odpowiedź, czy nie choruje się aktualnie). Wyniki pokazały, iż nigdy nie chorowałam i nie choruję, nie mam więc przeciwciał. Ponieważ oba wyniki były ujemne, jeszcze dwukrotnie,  w II  i III trymestrze,  powtórzyłam "połowę" badania (IgM).

Przy okazji - powyższe zalecenia warto także stosować, gdy karmi się piersią.

Więcej i bardziej fachowo o toksoplazmozie znajdziecie tutaj

Wbrew obiegowej opinii
możesz być twardzielem i jednocześnie uważać,  że
kocięta są urocze!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!