niedziela, 2 lutego 2014

Noc bez księżyca, czyli coś na dobranoc

Jest taka lektura, która towarzyszy nam codziennie. Polecona przez panią bibliotekarkę, wypożyczona i od tego czasu zaczytana prawie na śmierć.

Nie zrozumcie mnie źle - uważam, że książki powinny nosić ślady czytania, one mają nam towarzyszyć, a nie zbierać kurz na półce. Ale niszczenie książek z biblioteki to podłość - przecież mają służyć jeszcze innym czytelnikom. Tymczasem nasz wypożyczony egzemplarz powoli się rozsypuje. Czekam więc na finansowy przypływ i planuję zakup nowego - by podmienić w biblio swój zaczytany. Tymczasem staram się unikać pani bibliotekarki jak ognia - co nie jest łatwe, bo pracujemy w tym samym budynku, ba - na tym samym piętrze, ba ba - drzwi niemalże vis a vis.

"Noc bez księżyca" - bo o tej pozycji mowa - to historia małej Zohar, która wzrusza mnie, H. i co najbardziej niezwykłe  - niewzruszającego się łatwo M.
Wydawnictwo W.A.B.
Tekst małżeństwa Shiry Gefen i Etgara Kereta, przetłumaczony przez Agnieszkę Maciejowską, został zrymowany przez Michała Rusinka - asystenta Wisławy Szymborskiej i autora "Wierszyków domowych" i "Wierszyków rodzinnych" (które także znalazły się na mojej zakupowej liście). To, że tekst jest zrymowany dziwiło mnie na tylko na pierwszej stronie. Potem, w miarę czytania, doceniłam wciągający rytm tej opowieści.

Ilustracje, ech ilustracje, peany można by pisać. Ich autorem jest David Polonsky. Celowo nie zamieszczam tu ich zdjęć, mój kiepski aparat nie uchwyciłby księżycowego połysku, którym się mienią. Klimat który tworzą jest magiczny.
Martin Krusche "Moon"
Nie napiszę o "Nocy..." za wiele, bo wszystko co przychodzi mi do głowy, wydaje się zbyt banalne. Ale dawno mnie nic tak nie zachwycało. Polecamy.


O książce możecie sobie poczytać jeszcze tu:
a przede wszystkim tu:


2 komentarze:

  1. Jutro czeka mnie wyprawa do biblioteki, więc na pewno zapytam o dostępność;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!