środa, 2 marca 2016

Strach, czyli jednak nie jestem nienormalna

"Zawsze bardzo chciałam mieć dzieci, taki był mój plan na życie - że kiedyś zostanę matką. I wydawało mi się, że będę całkiem w porządku w tej roli. Kiedy one się urodziły, oprócz znanego pewnie wszystkim rodzicom bezmiaru szczęścia i rzecz jasna totalnego zmęczenia, które towarzyszy macierzyństwu, pojawiły się też te głębsze, metafizyczne przemyślenia i paraliżujący strach, że coś złego się zaraz stanie.

Myślę, że doświadcza tego każdy rodzic - że stanie się coś mnie albo mojemu mężowi, albo im, że będziemy mieli raka albo ktoś się nie zatrzyma na pasach, albo zdarzy się inne nieszczęście. Nawet czasami się zastanawiam, czy powinnam wypowiadać na głos takie myśli, bo może to jest ściąganie na siebie nieszczęścia. A może właśnie należy o tym mówić, żeby tego pecha od siebie odsuwać?

Ale gdy moją książkę zaczęli czytać inni ludzie, to nagle zaczęłam słyszeć, że oni też tak mają. Więc kiedy pytasz, co mi tak książka dała, to chyba mogę powiedzieć, że dała mi poczucie wspólnoty. Zrozumiałam, że z tym swoim paranoicznym strachem nie jestem sama, że jednak nie jestem wariatką. Bo wy też tak macie. Też się strasznie boicie. Czyli nie odbiło mi, tylko ten lęk jest immanentną częścią świadomego rodzicielstwa. Być może też wynika z wszechogarniającego poczucia zagrożenia, które kreują media żyjące wszak z tego, że nakręcają atmosferę histerii, bombardują nas złymi wiadomościami. Więc jak mamy się czuć?"*

* - Fragment wywiadu z Anną Dziewit-Meller, autorką książki "Góra Tajget".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!