Kiedy M. był jeszcze studentem medycyny, najczęściej zadawane mu pytanie brzmiało: "A na lekarza to się trzeba długo uczyć, cooo?". Mnie za to pytano z niedowierzaniem (widząc mój nikczemny wzrost i kogucią wagę): "Studiujesz kulturystykę?! Serio?!". Ale to było w czasach, gdy o kulturoznawstwie nikt nie słyszał i nie była to zapchajdziura wszystkich prywatnych uczelni...
M. był wczoraj na wieczorze kawalerskim, a że były to ostatnie chwile wolności anestezjologa, to uczestnicy zabawy dość skutecznie się znieczulali. M. odsypia więc szaleństwa piątkowej nocy, a ja spędzam wieczór z laptopem i elektroniczną nianią.
Dziś chciałabym opisać, jak wygląda proces kształcenia lekarzy i objaśnić tytuły, których używają. Oto przykładowa "medyczna ścieżka kariery" dla osoby urodzonej, podobnie jak M., w latach 80.:
1 rok przedszkola
8 lat podstawówki
4 lata liceum ogólnokształcącego
6 lat studiów (po każdym roku 1 miesiąc praktyki)
uzyskany tytuł: lekarz (lek.) i tymczasowe prawo wykonywania zawodu
13 miesięcy stażu podyplomowego
Lekarski Egzamin Państwowy
pełne prawo wykonywania zawodu
5 lat specjalizacji* lub 6,5 lat specjalizacji (w przypadku zabiegowych)
Państwowy Egzamin Specjalizacyjny
uzyskany tytuł: specjalista np. chorób wewnętrznych
2 do 4 lat kolejnej specjalizacji (opcjonalnie)
Państwowy Egzamin Specjalizacyjny
uzyskany tytuł: specjalista np. kardiologii
* Po uzyskaniu tytułu lekarza i pełnego prawa wykonywania zawodu nie trzeba robić specjalizacji. Nie jest to obowiązkowe. Tacy doktorzy posługują się tytułem zawodowym "lekarza" (lek.), podobnie jak medycy w trakcie specjalizacji.
Uwaga - obecnie w Polsce nie obowiązuje tytuł "lekarz medycyny" (lek. med.) - jest to forma nieprawidłowa, używana niestety przez niektórych medyków na pieczątkach.
Po studiach niezależnie od specjalizacji można rozpocząć karierę naukową i uzyskiwać kolejne stopnie naukowe: doktora nauk medycznych (dr n. med.), następnie doktora habilitowanego nauk medycznych (dr hab. n. med.) i wreszcie tytuł naukowy profesora nauk medycznych (uczelniany: dr hab. n. med. prof. np. Śląskiego Uniwersytetu Medycznego oraz belwederski: prof. dr hab. n. med.).
Oczywiście każdy lekarz jest zobowiązany do "ustawicznego kształcenia się" (wynika to zarówno z ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, jak i Kodeksu Etyki Lekarskiej).
I jeszcze jedna uwaga - przypominam, że w opisanym przeze mnie systemie kształci się M. - obecnie trwają prace nad likwidacją stażu podyplomowego i włączeniem go w ostatni rok studiów, a Lekarski Egzamin Państwowy zastąpił Lekarski Egzamin Końcowy.
A na koniec pół żartem, pół serio:
FAQ każdego studenta medycyny przy poznawaniu nowych ludzi:
- Tak, mieliśmy już zajęcia w prosektorium.
- Nie, nie jestem jeszcze na żadnej specjalizacji.
- Nie, nie chcę zostać chirurgiem plastycznym.
- Nie wiem czemu tu cię boli.
- Cieszę się, że twojej sąsiadce to pomogło.
- Nie, głodówką (dietą) nie da się wyleczyć raka.
- Skoro w "internecie tak pisali", to nie musisz nawet iść do lekarza...
żródło: Medyczne żarciki, z których nikt się nie śmieje oprócz medyków
so true...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA.
to jest najgłupszy blog jaki widziałam. sama jestem lekarzem i zastanawiam się po co pisać bloga o swoim mężu lekarzu? żebyś jeszcze o sobie pisała, ale to jest jakieś kuriozium ten blog.
OdpowiedzUsuńWitam mojego pierwszego hejtera! ;) Jeśli naprawdę chcesz się dowiedzieć, czemu piszę - zapraszam tu http://zpamietnikazonymlodegolekarza.blogspot.com/2013/01/pare-uwag-technicznych-czyli-przeczytaj.html.
UsuńA jeśli nie, to po prostu przyjmij, że odcinam kupony od profesji męża.
Pozdrawiam - peace!
A.
W sumie wśród moich niemedycznych znajomych i rodziny praktycznie nikt choćby połowy tych informacji nie ogarnia ;).
OdpowiedzUsuńHeh, u nas dokładnie to samo :D
UsuńA.
Pół życia z nosem w książce, ciężka droga do bycia lekarzem, nie zazdroszczę ale na pewno podziwiam. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy o "wdzięczności" pacjentów (sarkazm) ;)
UsuńA.