piątek, 31 maja 2013

Tajemniczy SOR, czyli o co chodzi z tym pogotowiem? (część III - tak jakby)

Chciałam w tym miesiącu zamknąć temat SOR-u i mieć go wreszcie z głowy. Ostatni, trzeci post jest już właściwie gotowy, ale... M. idzie od 3 czerwca na urlop ojcowski i w maju postanowił pobić wszelkie rekordy Guinessa w dyżurowaniu. W zasadzie więcej go nie ma niż jest, a nasze spotkania wyglądały codziennie podobnie: przyjście M. z pracy, wygłupy i wietrzenie pupy H., kąpiel i usypianie H., porządki po moich z H. zabawach, wspólne oglądanie Gry o tron/Różowych lat 70./Dwóch spłukanych dziewczyn, spanie. Pomiędzy (głównie w przerwach reklamowych) pisał się mój post. Ale M. nie zdążył go przeczytać w całości - zawsze przed opublikowaniem daję mu tekst do sprawdzenia. Choć jak wiadomo od każdej reguły są wyjątki. Na przykład tego postu nie przeczyta, bo zgadnijcie gdzie jest w tej chwili...?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!