Dziś rozpoczynam temat, dla którego właściwie zaczęłam pisać bloga. Zagadnienie, do którego podchodziłam już wielokrotnie, ale zawsze je porzucałam, bo wychodzi mi elaborat, w którym chcę powiedzieć wszystko na raz. Ale długi i w dodatku deszczowy weekend majowy mobilizuje.
Jeśli dobrze pamiętam z dzieciństwa latach 80. i 90. gdy komuś się coś stało, jeździło się na pogotowie, a w przypadkach bardzo poważnych wzywało karetkę. Tymczasem parę lat temu wprowadzono zmiany i "pogotowie" w takiej formie już nie istnieje! SOR-y, czyli Szpitalne Oddziały Ratunkowe powstały by pomagać osobom w stanie zagrożenia życia lub zdrowia.
Znajomi-pacjenci często narzekają na jakość opieki "na pogotowiu", a M. po dyżurze na SOR-ze przychodzi do domu wypompowany. Gdzie tkwi problem? SOR-y zamieniły się w przychodnie. Rośnie niezadowolenie pacjentów, których zdrowie a czasem nawet życie jest zagrożone, zaś lekarze są sfrustrowani i przepracowani. Przykłady tego "chorego systemu" opisała Judyta Watoła:
Nie pamiętam żadnej akcji uświadamiającej, czy kampanii społecznej informującej Polaków kiedy udać się na SOR, kiedy wezwać pogotowie (karetkę), kiedy szukać pomocy w oddziałach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, a kiedy po prostu iść do swojego lekarza rodzinnego.
Zacznijmy od podstaw - w dni powszednie, od poniedziałku do piątku, pomiędzy godziną 8.00 a 18.00 szukamy pomocy w POZ-cie (podstawowa opieka zdrowotna), a więc u naszego lekarza rodzinnego, pielęgniarki i położnej w naszej poradni/przychodni. Najczęściej docieramy tam sami, choć w przypadkach uzasadnionych medycznie lekarz, czy pielęgniarka mogą także przyjechać do nas. Wciąż mało osób wie, że może zamówić tak zwaną "wizytę domową" - jednak o jej zasadności decyduje lekarz.
Gdzie się zgłosić, gdy potrzebujemy pomocy medycznej w święta, weekendy czy w dni powszechne po godz. 18.00? Przedłużeniem podstawowej opieki zdrowotnej jest nocna i świąteczna opieka zdrowotna. Korzystamy z niej bezpłatnie i bez skierowania, w przypadku:
• nagłego zachorowania,
• nagłego pogorszenia stanu zdrowia, gdy nie ma objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia lub istotny uszczerbek zdrowia, a zastosowane środki domowe lub leki dostępne bez recepty nie przyniosły spodziewanej poprawy,
• gdy zachodzi obawa, że oczekiwanie na otwarcie przychodni może znacząco niekorzystnie wpłynąć na stan zdrowia.
Informację o tym, kto świadczy usługi w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej znajdziemy na stronach Oddziałów NFZ. Powinna być także wywieszona w widocznym miejscu w przychodni naszego lekarza rodzinnego. Na marginesie: niestety przychodnie realizujące opiekę w dni wolne od pracy i po 18.00 wybierane są w drodze przetargu (bodajże co roku), pacjentom trudno się więc oswoić i przyzwyczaić do jednego, stałego miejsca w swoim mieście.
Warto wiedzieć, że w ramach „nocnej i świątecznej” pacjentom przysługują także zabiegi pielęgniarskie (np. zastrzyki) jeśli zlecił je dyżurujący lekarz oraz zabiegi wynikające z ciągłości leczenia. Pielęgniarka wykona je w gabinecie zabiegowym lub w domu pacjenta.
Poradnia nocnej i świątecznej opieki lekarskiej ma obowiązek wydać pacjentowi zwolnienie lekarskie, ale tylko wtedy, gdy zaistnieje taka potrzeba.
W przypadku nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej nie obowiązuje rejonizacja pacjentów. Będąc na wakacjach spokojnie możemy się tam udać, mimo że należymy do innego oddziału NFZ. Warto przed podróżą dowiedzieć się, która przychodnia w danej miejscowości pełni dyżur.
Ważne!
W ramach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej nie uzyskamy:
• wizyty kontrolnej w związku z wcześniej rozpoczętym leczeniem,
• wizyty kontrolnej w związku z wcześniej rozpoczętym leczeniem,
• recepty na stosowane stale leki w związku ze schorzeniem przewlekłym (jeżeli akurat nam się skończyły),
• rutynowego zaświadczenia o stanie zdrowia,
• skierowania do specjalisty.
• skierowania do specjalisty.
W następnym poście kiedy udać się do szpitala, a kiedy wezwać pogotowie.
Pisząc korzystałam z poradnika NFZ, który znajdziecie tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!