niedziela, 31 maja 2015

Matki pielęgniarki, czyli hołd dla sióstr


Refleksje po Dniu Matki: jaki macie stosunek do pielęgniarek? Ja nabożny. Przyznam, że bardzo szanuję ich pracę i ... trochę się ich boję. Ciągle powtarzam M. żeby traktował je szczególnie dobrze, ale nie wiem z jakim skutkiem.
Pamiętaj: Pielęgniarki są jak góry lodowe. Zwykle widzisz tylko 1/5 z tego, co robią w rzeczywistości.
Czytałam ostatnio "Walizki hipochondryka" Mariusza Sieniewicza i oprócz interesującej analizy szpitalnego światka (a może raczej szerzej: całej Polski?), znalazłam tam trafny fragment dotyczący pracy sióstr:

 "(...) czyż nie wszystko zaczyna się i kończy na pielęgniarkach? Przy nich rodzimy się i umieramy. Gdy każą, przy nich rozbieramy się do naga jak posłuszne dzieci, nierzadko wyznając wstydliwe sekrety. To nasze matki przyrodnie za tysiąc siedemset na rękę. To nasze święte od szczepionek, tabletek, kroplówek. Czy ktoś o nich pamięta, poza robiącym pod siebie pacjentem? Czy powstał choć jeden pomnik ich chwały, godny największych bohaterów? Od Poniatowskiego, Kościuszki, od Piłsudskiego po cudzie nad Wisłą wolę pielęgniarkę po nocnym dyżurze! Od powstańców entych i srentych, od cichociemnych, żołnierzy wyklętych, na cokołach narodowej sprawy chciałbym zobaczyć wypiętą pierś siostry szpitalnej! Pielęgniarki zasługują na coś więcej niż kawa, czekolada, od biedy - kwiatek. Większości nie dane jest nawet powąchać białej koperty. Od białych kopert są kieszenie w kitlach lekarzy.

Mojego peanu na cześć niższego personleu medycznego nie zagłuszą szpitalni hejterzy, zarzucający pielęgniarkom peerelowskie nawyki czy przerzucanie pacjentów niczym kartofle. Na Boga, znajmy miarę i miejsce! Przecież one pracują pośród jęków, lamentów i stęknięć,a nie na dyplomatycznej placówce w Brukseli.(...)"*

www.znak.com.pl
Przepraszam, że nie było mnie tu w kwietniu i maju. Po prostu sporo się dzieje. M. wrócił do pracy w szpitalu (w imię wyższych wartości), ja zrezygnowałam chwilowo z pracy (również w imię wyższych wartości), a po drodze zaliczyliśmy z H. pobyt w szpitalu. Ale o tym wszystkim następnym razem. Generalnie mamy sporo roboty. Zrobiło się pięknie - sadzimy - bo żeby zebrać plony, trzeba najpierw posadzić. Prawda?


* Mariusz Sieniewicz "Walizki hipochondryka" Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s. 26-27.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!