środa, 30 września 2015

Bazgroły, czyli jak piszą lekarze

Lekarzom (i to nie tylko w Polsce) zarzuca się się brzydki charakter pisma. Pacjenci nie potrafią odczytać zapisanych na receptach leków i ich dawek, farmaceuci w aptekach muszą wytężać wzrok i szare komórki, a Internet jest pełen memów wyśmiewających ten stan. M. ma jednak zupełnie inny problem:


Tak - M. ładnie pisze. Na receptach, które sporadycznie wypisuje rodzinie (bo jak wielokrotnie podkreślałam, nie lubi leczyć krewniaków), pisze starannie. Co jednak z receptami dla pacjentów ze szpitala i przychodni?

 Anegdota nr 1

W aptece podchodzę do okienka z receptą "pro familiae" wypisaną przez M. Farmaceutka patrzy na receptę, potem na mnie i z entuzjazmem rzuca: "Pani jest żoną dr S? Chyba zawołam koleżanki! To jest jedyny lekarz w okolicy, który wyraźnie wypisuje recepty! Proszę mu podziękować..." Pokraśniałam z dumy i obiecałam przekazać. 


Anegdota nr 2

Innym razem, stoję w kolejce w aptece, a kobieta przede mną dzierży w uniesionej dłoni receptę. Patrzę jej przez ramię* i rozpoznaję charakter pisma M. Jest wyraźny! Utwierdzam się w przekonaniu, że M. się stara. 



Żeby jednak nie było tak idealnie, muszę dodać, że podpis M. na pieczątce to istny popis bylejakości - dosłownie jedna, niedbale zakręcona kreska. 


W dobie komputeryzacji problem powoli zanika, ale ciekawa jestem, jakie są wasze doświadczenia? Jak piszą wasi lekarze? I jak wy - medycy - piszecie?




* - Tajemnica lekarska została zachowana - mimo wielu lat pożycia małżeńskiego z lekarzem, nie rozpoznaję ani łacińskich, ani rynkowych nazw leków, więc nie mam pojęcia, co kupowała owa pani. 

6 komentarzy:

  1. Wśród moich znajomych jest pół na pół - przyznam, że niektórzy piszą zupełnie nieczytelnie ;) Ale to zwykła statystyka: w rodzinie Małżonka tylko On jest lekarzem, a wszyscy piszą dramatycznie, ja z kolei z lekarskiej rodziny, a wszyscy piszą ładnie ;)
    A tak swoją drogą to świetne uczucie jak się słucha pochwał na cześć kogoś z rodziny, ta duma jest nie do opisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten post to tak z przymrużeniem oka, bo też myślę, że jest jak u przedstawicieli innych zawodów: pół na pół - tyle, że lekarze są bardziej na świeczniku :P
      A co do dumy, to i owszem, choć raczej towarzyszy mi uczucie lęku, gdy ktoś się przyznaje, że był u M. jako pacjent. Ale na razie nikt się nie odważył go przy mnie skrytykować :P
      A.

      Usuń
  2. Nasza rodzinna pisze bardzo wyraźnie a mimo to zalecenia i dawkowanie zawsze drukuje :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę - tak trzymać! :)
      Pozdrawiam,
      A.

      Usuń

Będę wdzięczna za każdy komentarz, ale spamerom i hejterom dziękuję, nie publikuję!