Dawno postu nie było, bo... chora byłam. Pamiętacie, jak pisałam o szczepionce przeciwko grypie? Tu zamieszczam link, można sobie odświeżyć. Otóż postanowiłam przestać teoretyzować i sama się również zaszczepić. Poświęciłam się, ale to wszystko dla was - na pewno to docenicie...
Ale nie tylko chęci poznawcze mną kierowały. Inne powody (wymieniam w przypadkowej kolejności) to:
1. Czuję się ostatnio osłabiona, mój organizm daje mi znać, że nie jest OK
2. Nie chcę zarazić czymś poważnym H.
3. M. ma non stop kontakt z wirusami i bakteriami, a ja mam kontakt z nim (choć nie non stop)
4. Sezon się jeszcze na dobre nie zaczął, a ja już zaliczyłam przeziębienie i tzw. grypę żołądkową
5. Wyznaję szczerze: nie jadam zdrowo, nie prowadzę też aktywnego stylu życia
Poszłam więc na łatwiznę i w miniony piątek zakupiłam w aptece (bo w przychodni zabrakło) szczepionkę, a następnie zostałam przez miłą panią pielęgniarkę nakłuta.
Rezultaty? Przez dwa dni po szczepieniu napiep... bolała mnie ręka, a potem wystąpiły objawy przeziębienia (ból gardła, katar, uczucie zmęczenia). Wow, ja to mam szczęście. Pytałam wszystkich znajomych, którzy się szczepili - nikt nie miał objawów poszczepiennych. Łyknęłam więc superhipersilny lek - taki, co to się go bierze, jak się jest chorym, a do pracy chodzić trzeba (jakoś w październiku i listopadzie mamy w domu kultury wysyp imprez, a poza tym staram się wykonywać obowiązki pełnego etatu w 3/4, powtarzam: staram się).
Przez ostatni tydzień chodziłam więc lekko zamroczona, prawdziwe zombie, ale M. wspominał coś o silnych składnikach owego leku... W każdym razie: dziś już jest lepiej i wcale (już) nie żałuję, że się zaszczepiłam. Zobaczymy, jak przeżyję sezon grypowy.
Przez ostatni tydzień chodziłam więc lekko zamroczona, prawdziwe zombie, ale M. wspominał coś o silnych składnikach owego leku... W każdym razie: dziś już jest lepiej i wcale (już) nie żałuję, że się zaszczepiłam. Zobaczymy, jak przeżyję sezon grypowy.
Muszę jeszcze dodać, że ten post nie jest sponsorowany przez żadnego producenta szczepionki przeciwko grypie i niestety nie dostanę za jego napisanie wycieczki do ciepłych krajów. Niestety.
Co do wyższości Dziadów (i Wszystkich Świętych, a co za tym idzie Dnia Zadusznych) nad Halloween, to nie będę się rozpisywać - wszyscy już to zrobili - od wielu lat, konsekwentnie stoję pośrodku i wyznam krótko: Halloween - nie obchodzę, ale też nie potępiam.
Ja codziennie wypijam magiczną miksturę z imbirem i octem jabłkowym wierząc (być może naiwnie), że mnie grypsko nie dopadnie. Stasiu jak narazie pokornie znosi smak mleka. Zdrówka życzę! J.
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia, nie było tak źle - troszkę podkoloryzowałam dla wzmocnienia efektu ;)
UsuńMyślę, że naturalna profilaktyka przeciwko grypie jest jak najbardziej OK!
Heh, gdybym tylko miała przepis na tę magiczną formułę... Albo raczej: gdybym tylko miała choć trochę chęci, żeby ją zrobić! :P
A.
Ja jako przeciwnik szczepień dodatkowych też raczej stawiam na profilaktykę, a Halołina nie lubię, bo jaki kraj taki halołin. Widziałaś polskich przebierańców? Jakaś pomyłka po prostu.
OdpowiedzUsuńJako laik w sprawie profilaktyki naturalnej stawiam na szczepienie ;) Ale przeciwniczką ani jednego, ani drugiego nie jestem.
UsuńCo do Halloween - mam sentyment do tego święta, bo przeżyłam je w Stanach i widzę je trochę inaczej. Przyjęłam 31.10 przebierańców, choć sama nie świętuję. Po prostu wyznaję zasadę: żyj i daj żyć innym. Ja i moja rodzina celebrujemy Wszystkich Świętych po swojemu i myślę, że takich jak my jest zbyt wielu, żeby polska tradycja przepadła. A reszta niech świętuje jak chce!
A.